Listopadowe inspiracje – 4 parki na Żoliborzu, zdrowe batoniki, Listy do M 3, teatr

Ostatni jesienny miesiąc za nami, chociaż tak niedawno witałam się z jesienią we wrześniu. Kalendarzowa zima zaczyna się dopiero 22 grudnia, jednak wiadomo, że już po 1 listopada wszystkim udziela się świąteczna gonitwa napędzana przez sklepy i reklamy. Mój listopad z jednej strony był bardzo jesienny, ale zmieściły się też świąteczne klimaty. 5 listopada spacerowałam po żoliborskich parkach zachwycając się jesienią, a 6 listopada siedziałam w kinie oglądając „Listy do M 3.” :). Poniżej więcej zdjęć i pełna relacja z tego co ciekawego robiłam i jadłam w tym miesiącu. Zapraszam :)!

Parki na Żoliborzu

W pierwszą niedzielę udało Nam się wrócić na Żoliborz, gdzie przez rok mieszkał P. Wtedy oboje bardzo polubiliśmy tę dzielnicę, więc tej jesieni postanowiliśmy ponownie odwiedzić żoliborskie parki i wpaść na lody do Baśniowej, którą także uwielbiamy. Pogoda Nam dopisała i było wspaniale :)!

Park Żeromskiego

Ten park to chyba mój faworyt! Jesienią zawsze wita nas przepięknym dywanem liści, można spotkać tam wiewiórki i przekąsić coś na targu śniadaniowym.

Sady Żoliborskie

Park Żywiciela

Park Kaskada

 

Krowarzywa i Lodziarnia Ulica Baśniowa

Stęskniłam się za Krowarzywami, nie byłam tam już dłuższy czas. Burgery są nadal pyszne i mega sycące. Wybraliśmy cieciorex – mój ulubiony spośród standardowych i burger miesiąca – w tym wypadku dynex. Szkoda mi, że nie załapałam się w tym sezonie na kasztanexa, ale może za rok wreszcie go spróbuję.

Baśniowa to pierwsza warszawska lodziarnia, która nas zachwyciła i atmosferą i smakiem. Uwielbiam tam gorzką czekoladę i lody ciasteczkowe, ale jeszcze fajniejsze jest to, że mają mnóstwo opcji lodów wegańskich i bez cukru.

Jesień na wsi

Udało nam się także pocieszyć jesiennymi widokami spacerując na wsi. Byłam w szoku, że w połowie listopada było tak zielono!

Kino, teatr, masaż i balet

Ten miesiąc obfitował w wiele atrakcji, mam wrażenie, że tak naprawdę mało czasu spędziłam w domu, bo często zaraz po pracy mieliśmy zaplanowane jakieś wyjścia czy spotkania. Pierwszą niespodziewaną rozrywką był przedpremierowy seans „Listów do M 3”. Planowaliśmy iść na ten film dużo później, ale dostaliśmy wejściówki na pokaz na 6 listopada i stwierdziliśmy „idziemy”. Mówiąc szczerze wcale nie miałam ochoty już tak szybko przełączać się na gwiazdkowy czas, ale seans bardzo mnie zrelaksował. Chociaż wiem, że świat polskich komedii romantycznych jest nadmiernie bajeczny to jako kobieta lubię sobie popatrzeć na ładnych ludzi, historie i otoczenie :). Było dużo zabawniej niż przy poprzednich wersjach, mniej wzruszająco, troszkę za dużo wyrwanych z kontekstu wątków, ale i tak polecam :).

Zaledwie dwa dni później wybraliśmy się na spektakl „Kasta La Vista” do Teatru Ateneum. Bardzo lubię ten teatr, widziałam sporo spektakli i repertuar jest naprawdę bardzo różnorodny. „Kasta La Vista” to komedia absurdu, która została doskonale odegrana przez Krzysztofa Tyńca, Artura Barcisia i Marzenę Trybałę. Zawsze będąc w teatrze zachwycam się pracą aktorów, ich wysiłkiem i skupieniem. Tym razem miałam możliwość wpatrywać się w scenę z pierwszego rzędu, więc wrażenia były jeszcze lepsze. Sama historia jest również wciągająca, bo to ten typ scenariusza, który do samego końca spektaklu pozostawia nas w niepewności co się wydarzy. Z każdą minutą akcja rozkręcała się coraz bardziej. Zaczęło się niewinnie od wizyty w banku i utrudniającego życie urzędnika, a skończyło grą o własną wolność. Wybierzcie się na ten spektakl, żeby dowiedzieć się więcej :)!

Następną atrakcją listopada był godzinny masaż dla dwóch osób, który dostaliśmy z powrotem od mojego brata i bratowej, którzy nie mogli skorzystać z prezentu, który im sprawiliśmy latem. Byliśmy zmuszeni sami wykorzystać voucher na masaż i było bardzo przyjemnie. Myślałam, że godzina będzie się dłużyć, ale wcale tak nie było. To już drugi masaż w tym roku i teraz mam ochotę na więcej :)! Najchętniej wypróbowałabym masaż tajski i masaż gorącymi kamieniami. Niewykluczone, że sprawię go sobie na Grouponie, gdzie ceny takich usług są znacznie niższe :).

Na warszawskim Torwarze pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w specyficznym rodzaju spektaklu – balecie. „Jezioro Łabędzie” zostało odegrane przez podobno jeden z najlepszych zespołów baletowych na świecie – Royal Moscow Ballet. Mieliśmy miejsca w najbliższym sektorze przy scenie i jedynie to trochę popsuło moje wrażenia. Nie widziałam stóp tańczących aktorów, które akurat mogły mieć duży wpływ na spektakularność odbioru :). Muzyka, choreografia i kostiumy były jednak przygotowane fenomenalnie!

Nowości w kuchni

Domowe batoniki owsiane to genialne odkrycie. Nie wiem czemu nigdy wcześniej nie zmobilizowałam się, żeby je zrobić. Powstają w 5 minut, a są przepyszne, dużo zdrowsze i tańsze od sklepowych batoników, które właśnie albo wcale nie są zdrowe albo kosztują 5 zł za sztukę. Korzystałam z przepisu Lifemanagerka, uwielbiam Agnieszkę za ogrom kulinarnych inspiracji i pokazywanie, że zdrowa kuchnia to proste przepisy <3.

Batoniki jaglane – również z przepisu Lifemanagerka smakują mi jeszcze bardziej i powstają równie błyskawicznie. Były idealne na detoksie jaglanym, ale potem zrobiłam je ponownie. Bardzo polecam!

W listopadzie zdecydowaliśmy się na 7-dniowy detoks jaglany. Więcej na ten temat pisałam tu i podawałam Wam przepisy na 3 super śniadania, których chciałam spróbować od dawna, a dopiero detoks mnie do tego ostatecznie zmotywował. Najbardziej cieszy mnie pierwszy upieczony w życiu chleb :). Pierwszy raz zrobiłam też domowy hummus – niestandardowy marchewkowy, jaglankę z dynią i komosę ryżową na słodko. Spróbowałam też morwy białej i jest naprawdę fajną alternatywą kiedy dopada nas chęć na coś słodkiego :).

Z innych dań na detoksie najbardziej smakowało mi kaszotto z kaszy jaglanej z pieczoną dynią, kurczakiem, szpinakiem, pomidorami i natką pietruszki. 

Kotleciki stworzone z zaledwie 3 składników – kaszy, suszonych pomidorów i natki, a moim zdaniem efekt jest przepyszny! Zajadaliśmy się nimi na kolacje podczas detoksu.

Menu urodzinowe

W listopadzie organizowaliśmy też opóźnioną o dobry miesiąc imprezę urodzinową. Chciałam zrobić wpis z całym menu imprezowym, ale chyba zabraknie mi na to czasu i zdjęć, dlatego tutaj podzielę się z Wami tym co przygotowaliśmy. Na sam początek jak zawsze musiała być zupa krem, tym razem krem z batatów z mleczkiem kokosowym, daniem głównym była natomiast kasza jęczmienna z warzywami, do tego pulpeciki w sosie koperkowym i wegetariańskie pulpeciki z kalafiora w sosie pomidorowym z prostą sałatką którą ostatnio polubiliśmy – rukola z fetą i granatem.

Tort niespodzianka w wykonaniu mamy P. wyglądał super, a uroku dodawało mu to, że był malutki :). Ja przygotowałam kaszowiec w wersji fit, czyli herbatniki przekładane kremem z kaszy manny i wszyscy się nim zachwycali.

Zrobiliśmy też sporo fajnych przekąsek. Pasztet z soczewicy i kaszy jaglanej zebrał najwięcej pozytywnych komentarzy. Były też ciekawe koreczki z pumpernikielem, sałatka z kaszy jaglanej, cieciorki, sera feta i suszonych pomidorów oraz różne rodzaje sera, które wiele członków rodziny uwielbia podjadać.

Na stole zadebiutowała też marynowana dynia, którą robiłam w tym roku po raz pierwszy :). Fajnie, że będziemy ją zajadać jeszcze nie raz :).

Jeśli brakuje Wam pomysłu na udekorowanie stołu świeczkami – voilà :). Mój P. jest mistrzem w szykowaniu stołu dla gości i to przeważnie jego zadanie. Tym razem wyczarował mi piękne świeczniki z kieliszków i ryżu :).

Restauracje

Po raz kolejny wybrałam się do Kreperii w Hali Koszyki i chyba ta wizyta była najbardziej udana. Z dziewczynami zamówiłyśmy różne wersje naleśników w cieście koperkowym, buraczanym i z czarnuszką i wszystko było super. Furorę zrobił jednak ogromny grzaniec jaki nam podano. Jestem przyzwyczajona, że nawet za 15 zł można spodziewać się małej baryłeczki 150 ml, a tutaj za bodajże 19 zł dostałyśmy bardzo solidną porcję pysznego grzanego wina :).

Odkąd spróbowaliśmy chaczapuri i innych gruzińskich przysmaków w restauracji „Mała Gruzja” to nie mogliśmy doczekać się powtórki tych doznań. „Restauracja Gruzja” niezupełnie nas jednak zadowoliła. P. był szczególnie niepocieszony, bo jego zdaniem chaczapuri pachniało pączkami, których nie cierpi. Jedzenia zostało nam z tej wizyty tyle, że ja jadłam chaczapuri jeszcze na drugi dzień. Spróbowaliśmy też warzyw podanych w gruzińskim stylu i rosołu z pierożkami pielmieni, ale tu znowu to ja byłam szczęśliwsza, bo P. nie lubi mięsnych pierogów.

Wreszcie udało mi się upolować budyń jaglany Delecty! Spróbowałam na razie waniliowego, czekoladowy czeka na degustację. Ten waniliowy smakował trochę jak kaszka manna i nie szczególnie mnie zachwycił, chyba nie będę go już kupować.

Inspiracje z sieci

Kredyt hipoteczny krok po kroku – kurs Marcina Iwucia. Bardzo lubię podcast Marcina i gdybym teraz na poważnie rozważała wzięcie kredytu to na pewno zainwestowałabym w ten kurs.

Sklep w którym kupuję zdrową żywność. Bardzo dużo produktów, które i tak mają niższe ceny jest dodatkowo przecenionych. Polecam :)!

Groupon – platforma do zakupów grupowych. Ja w tym roku wręcz uzależniłam się od wyhaczania tutaj promocji do restauracji, fryzjera czy na nocleg. Myślę, że warto zajrzeć tak poszukując prezentów na święta. Masaż, spa, voucher do restauracji, bilety na koncert, do teatru – opcji jest wiele :).

Śniadania ze świata – ciekawy artykuł :).

Jesienne migawki u Aliny

Pick up lines – zdecydowanie mój ulubiony blog i kanał na youtubie w tym miesiącu. Przede wszystkim o zdrowym odżywianiu. Sporo fajnych porad i tricków odnośnie ułatwiania zdrowej diety i kuchni w ogólności już tam wyłapałam, polecam!

Lavendaire – kolejny blog, podcast i kanał na youtubie, który ostatnio bardzo polubiłam. Tematyka to głównie własny rozwój, szczęśliwe życie

Moje wpisy

Co zjeść w Rzymie – 12 rzeczy, których trzeba spróbować

Krem dyniowy z pomarańczą

Detoks jaglany i 3 zdrowe śniadania

Weekend w Rzymie – 15 miejsc, które musisz zobaczyć

Krem ziemniaczano – porowy z serem feta i grzankami czosnkowymi

Pumpkin spice latte – przepis na jesienną kawę

Październikowe inspiracje – 6 parków na Mokotowie, quesadilla i tofucznica

Mój grudzień zapowiada się ciekawie. Weekendowy wyjazd, gwiazdkowa impreza, przygotowania do świąt. Jak zwykle nie będę się nudzić, bo obowiązków też mam sporo, ale cieszę się, że w święta mam zaplanowane 3 dni urlopu poza dniami świątecznymi i liczę na to, że wtedy uda mi się porządnie odpocząć. Na bloga szykuję natomiast wpis z dużą porcją prezentowych inspiracji i świątecznymi filmami – oba ukażą się niebawem 🙂.