Listopadowe inspiracje

Troszkę odczarowałam sobie ponury listopad pozytywnymi zdarzeniami – nawet takimi naprawdę wyjątkowymi jak zakup sukni ślubnej. Pierwsza połowa listopada to zawsze u mnie trochę melancholijny czas oscylujący wokół 2 dat, natomiast druga część to zdecydowanie przyjemny Christmas mood, który w grudniu czasami przeradza się już w świąteczną gorączkę :).
Listopad był również nieco bardziej pracowity, ale dał mi ogromną satysfakcję z odhaczenia kilku ważnych spraw związanych z organizacją ślubu i planowaniem przyszłego roku. Napisałam też 8 wpisów na bloga – do wszystkich jak zawsze linkuję na samym dole, a teraz zapraszam do poczytania co polecam z listopadowych małych przyjemności.

Omlet z dyni
Dynia to zdecydowany ulubieniec jesiennych miesięcy <3. W tamtym roku jadłam przede wszystkim dyniowe zupy krem, pancakes dyniowe i ciasteczka. W tym roku doszło mi kilka innych dyniowych zajawek – od budyniu z dyni, który totalnie mnie uzależnił, przez dyniowy makaron, który jadłam regularnie na kolację, do świeżo odkrytego wytrawnego omletu z dynią. Przepis jest banalny – do 2 jajek i 1 białka dodaję 3 łyżki puree dyniowego, 1 łyżkę mąki i przyprawy. Mieszam i wylewam na patelnię zapiekając z dwóch stron, a pod koniec górę smaruję sosem pomidorowym, dodaję pomidory, mozarellę i zachwycam się jedząc :).
Zdrowe ciacha – Leonardo Verde/Chude Ciacho
Fit słodycze to moja miłość <3. W listopadzie udało mi się odwiedzić ponownie i to dwukrotnie Chude ciacho, które specjalizuje się w zdrowych wypiekach bez cukru. Po raz pierwszy zjadłam też coś słodkiego w Leonardo Verde.
Leonardo Verde
Poszukiwania sukni ślubnej nie przysłużyły się szczególnie zdrowej diecie, bo po bieganiu po salonach i przymiarkach najczęściej kończyłam dzień solidną kolacją. Raz trafiłam na pizzę w Leonardo Verde. Tym razem skusiłam się też na ciacho i to był strzał w dziesiątkę! Nutellowy jagielnik i nernik mango mogę nazwać niemalże najlepszymi ciastami jakie jadłam w swoim życiu ;). Na pewno miały też najwięcej prozdrowotnych składników. Schłodzone smakowały jak lody! Mam nadzieję, że odtworzę w domu któryś z nich – najpewniej nutellowy jagielnik :).
Chude ciacho
W Chudym Ciachu uwielbiam gęste freak shaki. Na górze mają ciepłą babeczkę lub tartaletkę, krem i fit bitą śmietankę kokosową. Całość ma ok 350 kcal, czyli mniej więcej tyle ile może mieć sama taka babeczka z kremem kupowana w tradycyjnej cukierni. W listopadzie spróbowałam 2 freak shaków z jesiennej edycji – po lewo śliwkowo-czekoladowy, a po prawo pumpkin spice. Chyba ten pierwszy smakował mi lepiej, ale jak dla mnie to każda rzecz z Chudego Ciacha smakuje genialnie. P. twierdzi natomiast, że czuć, że ta babeczka zrobiona jest ze zdrowszej mąki i niby trochę mu to przeszkadza. Mi zupełnie nie! Wręcz przeciwnie – poproszę jeszcze więcej takich miejsc w Warszawie ;).
Chude Ciacho ma też genialne dania wytrawne. Jakiś czas temu zachwycałam się ich pieczywem i teraz zjadłam je ponownie z hummusem cytrynowym i vege kaszanką. Bardzo smaczne i ciekawe. W ich menu jest jeszcze dla mnie tyle do odkrycia!
Centrum Nauki Kopernik
Tego miejsca chyba nikomu nie trzeba polecać. Ja byłam tu drugi raz. Świetne miejsce na rodzinne wyjście i w weekendy naprawdę jest tam masa ludzi z dziećmi, ale też starszych, a nawet osoby z zagranicy. Dla mnie szczególnie ciekawy był Teatr Wysokich Napięć. Warto zorientować się o której godzinie rozpoczyna się spektakl i poświęcić chwilę na stanie w kolejce. Niestety ilość miejsc jest ograniczona. My byliśmy jednymi z ostatnich, którzy weszli do środka, resztę kolejki przeproszono. Kiedy usiedliśmy w sali było ciemno, a w mroku widoczna była tylko kula z żarówką i świecącymi piorunami, które wskazywały na obecne w niej napięcie. Później z ciemności wyłonił się prowadzący spektakl pan. To, że wykonywał swoją pracę z dużym zaangażowaniem i poczuciem humoru oraz świetnym podejściem do dzieci wpłynęło na jeszcze lepszy odbiór całości. Podczas czasu spędzonego w Teatrze Napięć można przekonać się jak działa prąd i zobaczyć na własne oczy jak zetknięcie z prądem powoduje stawanie włosów dębem poprzez elektryzację. Najbardziej spektakularne i trochę straszne były jednak odgłosy wyładowań atmosferycznych – w ciemnościach przy tak małej odległości od źródła napięcia naprawdę robiło to wrażenie i wizualnie i głosowo.
Kino: Planeta singli 2
Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po drugiej części filmu, który 2 lata temu bardzo mnie zauroczył. Ta część była moim zdaniem bardziej zabawna, natomiast do jedynki chyba zawsze będę mieć większy sentyment. Nie mniej już jestem ciekawa części trzeciej zapowiedzianej na Walentynki, gdzie głównym wątkiem będzie wesele Ani i Tomka :).
Netflix: serial The Crown i film Świąteczne wesele

Wszyscy mają Netflixa, wreszcie mam i ja :). No i jak wszyscy pewnie będę korzystać z niego już na stałe, bo to naprawdę bardzo wygodne rozwiązanie. Nie jestem szczególną maniaczką seriali i filmów. Lubię je, ale mam na myśli to, że potrafię sobie je dozować. Nie oglądam 3 odcinków pod rząd, a często wciskam pauzę przed końcem odcinka, bo oglądam jedząc posiłki. W innych sytuacjach trudno znaleźć mi czas. W związku z tym Netflix to rozwiązanie tym bardziej wygodne dla mnie. Serial czy film zawsze czeka gotowy w miejscu na którym skończyłam. Naciągana moim zdaniem jest natomiast funkcjonalność powodująca, że odcinki włączają się od razu jeden po drugim. Przez to faktycznie można mieć problem z oderwaniem się się od ekranu.
The Crown
„The Crown” to genialny serial o panowaniu Elżbiety II – obecnej królowej brytyjskiej. Od dawna wszyscy mi go polecali i cieszę się, że to od niego zaczęłam. Zachwyca mnie tu wszystko – od scenariusza i kreacji aktorskich po kostiumy i tak ciekawe odwzorowanie królewskiego i brytyjskiego świata. Mam manię sprawdzania czy wątki pokazywane w serialu są prawdziwe i nie mogę uwierzyć, że Elżbieta II nie ma nic przeciwko ujawnianiu jej tak osobistych spraw w serialu. Z drugiej strony tabloidy chyba już wszystko opisały niejednokrotnie, więc tylko osoby nieznające kulisów brytyjskich skandali mogą być w szoku. Ja trochę jestem, ale dlatego oglądam ten serial z ogromną ekscytacją i ciekawością, co nowego odsłoni kolejny odcinek.
Świąteczne wesele
To pierwszy świąteczny film jaki obejrzałam w tym sezonie. Początek mi się podobał, ale na końcówce prawie usnęłam :). To świąteczna komedia romantyczna – przyjemna w odbiorze, jednak za bardzo przewidywalna i przez to nudnawa. Główna bohaterka zajmuje się organizacją ślubu swojej kuzynki, a na drodze do realizacji wymarzonego przyjęcia może stanąć wątpliwa uczciwość przyszłego pana młodego i były panny młodej.
Joga w Samadhi Joga
Wybierałam się bardzo długo, ale wreszcie dotarłam do szkoły jogi na Kabatach. Byłam na zajęciach Vinyasa kobieca. Bardzo relaksujących, raczej niewymagających zbyt wiele, idealnych dla wiecznie początkujących. Na zajęciach panuje atmosfera, która naprawdę sprzyja relaksowi, dlatego wolę zdecydowanie szkołę jogi niż jogę na siłowni. Muzyka, świece, zapachy. Mam nadzieję, że wrócę tam szybko. Ogromnym plusem dla mnie jest korzystna lokalizacja oraz fakt, że z kartą Multisport nie dopłaca się do zajęć w ogóle.
Inspiracje z sieci
Inspirujące biznesy #6 – podcast Agnieszki Skupieńskiej, w którym przedstawia ciekawe pomysły na biznes
Jak zaakceptować siebie – droga do samoakceptacji i bycia sobą wpis Lifemanagerki – jak zawsze mądry i w punkt.
Busem przez świat, czyli jak zarabiać na podróżach – bardzo ciekawa rozmowa Michała Szafrańskiego z Karolem Lewandowskim
50 treningów na poszczególne partie ciała do wykonania w domu. Lista treningów stworzonych przez Martę z bloga codziennie Fit.
Podcast Karoliny Sobańskiej z Kaska Rećko o tym jak przejść na dietę roślinną – dużo przydatnych i ciekawych informacji
Moje wpisy
Ciekawe i zdrowe menu na imprezę także w wersji wegetariańskiej – 2 propozycje