Podsumowanie roku 2017 i cele na rok 2018
Myślałam, że wpis z podsumowaniem i planami nie powstanie, bo kiedy wszyscy pisali o tym z końcem grudnia i zaraz po sylwestrowej nocy ja jeszcze średnio czułam klimat stawiania sobie nowych celi. Dzisiaj mi się jednak odmieniło i teraz wiem, że 6 stycznia to zawsze u mnie dzień na planowanie. Z mojego dziennika wdzięczności z zeszłego roku wynika, że właśnie tego dnia wymyśliłam nazwę mojego bloga i zaczęłam bardzo poważnie myśleć o jego powstaniu. Blog wystartował dopiero w lipcu, ale podsumowanie mojego intensywnego roku chyba wyjaśni dlaczego :). Ten rok był WYJĄTKOWY, chyba wolę to słowo niż podkreślanie jak dużo się wydarzyło przymiotnikami w stylu przełomowy, decydujący, intensywny. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę wymieniając punkty w podsumowaniu i celach, najwyżej będę dopisywać :).
PODSUMOWANIE 2017
- w marcu przeprowadziłam się na stałe do Warszawy, przez poprzednie półtora roku dojeżdżałam i na studia i do pracy, wcześniej mieszkałam ze znajomymi, a teraz nadszedł czas na wspólne zamieszkanie z P.
- w kwietniu zostałam narzeczoną, kompletnie nie spodziewałam się niespodzianki jaka na mnie czekała w domu
- w czerwcu obroniłam pracę magisterską i tym samym skończyłam 5-letnie studia, które wymagały ode mnie sporo pracy i poświęceń
- cztery dni później bawiłam się na weselu mojego brata pod Sandomierzem
- załatwiliśmy najważniejsze formalności związane z naszym ślubem i weselem
- w lato zmieniłam pracę i rozpoczęłam poza etatowe projekty
- w lipcu założyłam bloga o którym marzyłam od 4 lat 😉
- w październiku zaczęłam studia podyplomowe
- spędziliśmy pięć dni na Mazurach zwiedzając Olsztyn, Olsztynek i Ostródę, pływając i odpoczywając w SPA w Miłomłynie
- w następny weekend zwiedziliśmy Sandomierz i Góry Pieprzowe
- podczas wyjazdów miałam okazję zobaczyć kilka zamków – w Nidzicy, w Olsztynie, w Ostródzie, w Sandomierzu i w Baranowie Sandomierskim
- w grudniu byłam na weekendowym wypadzie w Budapeszcie i zachwycałam się jarmarkami świątecznymi
- po raz pierwszy w życiu byłam na profesjonalnym masażu i to aż dwa razy 🙂
- przefarbowałam włosy na blond… no dobra nie całkowicie, w końcu to sombre 🙂
- byłam w parku trampolin Hangar 646
- spróbowałam kilku nowych aktywności-po raz pierwszy byłam na zumbie, pilatesie i bodybalance, kilka razy wracałam z pracy na rowerze miejskim, a rzutem na taśmę po 4 latach przerwy wreszcie byłam też na łyżwach
- jadłam w wielu fajnych miejscach, spróbowałam m.in. kuchni indyjskiej, gruzińskiej, wegańskiej i znalazłam w Warszawie prawdziwie włoską pizze
- w domu przygotowywałam sporo nowości takich jak tofucznica, sernik jaglany, hummus, szakszuka
- pierwszy raz zrobiłam jakiekolwiek weki – marynowaną dynię i ogórki w zalewie musztardowej
- przeszłam tygodniowy detoks jaglany i pierwszy raz upiekłam wtedy chleb z kaszy gryczanej
- dość często chodziłam do kina, ale w teatrze byliśmy tylko 2 razy
- przeczytałam tylko 20 parę książek i sporo z nich nie było powieściami, a poradnikami w stylu „Finansowego ninjy”
CELE 2018
- latem chcę pojechać na tydzień w polskie góry – trwają dyskusje czy Karkonosze czy Bieszczady, a może Tatry, ale już nie mogę się doczekać klimatu, widoków i wysiłku w drodze 🙂
- z kolei jesienią wybrałabym się w jakieś piękne miejsce za granicą, mam już konkretnie wybrany kierunek, ale na razie nie zdradzam
- chciałabym też spędzić weekend w Łodzi lub w Kazimierzu Dolnym albo i tu i tu 🙂
- zamierzam zdać egzamin CPE, który stanowi potwierdzenie najwyższego poziomu zaawansowania i umiejętności posługiwania się językiem angielskim na poziomie rodzimego użytkownika języka, zawsze marzyłam o tym, żeby mieć poziom native speakera, ale ten egzamin to spore wyzwanie
- rozwinę projekt zawodowy, któremu poświęcam sporo czasu już od połowy zeszłego roku
- chciałabym ograniczyć spożycie mięsa, skoro i tak uwielbiam dietę roślinną
- na pewno będę odkrywać kolejne wegańskie i wegetariańskie miejsca, w pierwszej kolejności Leonardo Verde i Vege Miasto
- poza winem całkowicie zrezygnuje z alkoholu, może skuszę się na lampkę szampana :), ale kolorowym drinkom i piwom w lato mówię stanowczo nie!
- wrócę do formy po najbardziej zasiedzianym w moim życiu roku 2017, kiedy dużo pracowałam w domu i siedziałam nad magisterką
- będę więcej spacerować, jeździć na łyżwach, rowerze, pływać i szukać nowych aktywności do odkrywania na siłowni (niestety do czasu wyleczenia moich bóli w nadgarstku joga odpada)
- mam kilka miejsc w Warszawie, których odwiedzenie już od początku studiów mi nie wychodzi – Muzeum Powstania Warszawskiego, Niewidzialna Wystawa i Muzeum Narodowe
- postaram się nie kupować sobie nowych ubrań – mały krok w stronę minimalizmu 🙂
- koniecznie chcę zobaczyć spektakl „Piloci” w teatrze Roma i wybrać się do dwóch innych teatrów w których jeszcze nie byłam
- jak zawsze mam też w zanadrzu kilka nowych smaków, których jeszcze nie znam – syrop klonowy, baba ghanoush, jagody goji… na razie tyle przychodzi mi do głowy
W podsumowaniu 2017 pominęłam ważny punkt. W zeszłym roku bardziej lubiłam i doceniałam siebie, więcej się uśmiechałam, doszłam też do zdrowej samoakceptacji i nauczyłam się odpuszczać zgodnie z powiedzeniem „Możesz zrobić cokolwiek zechcesz, ale nie możesz zrobić wszystkiego”. Mam nadzieję, że rok 2018 też będzie wyjątkowy, ale w trochę spokojniejszym tonie :).