Co warto zobaczyć w Rydze – mój osobisty przewodnik
Ryga nie jest najmodniejszym kierunkiem na weekend, nie miałam pojęcia, co ma do zaoferowania łotewska stolica i nie oczekiwałam wiele, a ten kierunek okazał się strzałem w dziesiątkę! Co moim zdaniem warto zobaczyć w Rydze i dlaczego ten kierunek niespodziewanie okazał się tak atrakcyjny, że już myślę o powrocie tu? Zaraz wypunktuję moje TOP doświadczenia, ale najpierw w ramach wstępu powiem Wam dlaczego mój mąż wybrał taki kierunek na urodzinową niespodziankę dla mnie.
A przemawia za tym wiele względów praktycznych, które warto rozważyć gdy podróżuje się z dzieckiem i ma do dyspozycji tylko weekend.
Dlaczego warto wybrać Rygę na weekend?
– bardzo krótki lot ok. 1h (Warszawa Modlin – Ryga)
-dostęp do Morza Bałtyckiego! Nie tak łatwo znaleźć drugie takie miejsce za granicą, gdzie w godzinę dolecimy nad morze
– krótki czas transferu z lotniska do centrum Rygi komunikacją miejską – ok. 20 minut
-przystępne ceny biletów lotniczych i na miejscu
Co warto zobaczyć w Rydze?
Bałtyk w Jurmale
Muszę zacząć od tego punktu, choć de facto znajduję się on poza Rygą, jednak nie wyobrażam sobie pominąć takiej wycieczki. Nasz spacer brzegiem Bałtyku w Jurmale to zdecydowanie moje najlepsze wspomnienie. Jurmała słynie z bardzo długiej linii brzegowej, a co najwspanialsze z powodzeniem można spacerować z wózkiem czy jechać rowerem przy samym morzu bo szeroki pas piachu jest tak dobrze ubity!
Bardzo łatwo można dostać się tam z Rygi pociągiem, który kosztuje bodajże 1,5 euro i jedzie jakieś 40 minut. Jurmała urzeka także drewnianą achitekturą typową dla kurortów. Przypadkiem odkryliśmy również Park leśny Dzintaru przygotowany dla najmłodszych urlopowiczów po środku lasu prowadzącego do morza.
Biblioteka Narodowa Łotwy
Miałam kiedyś na liście swoich marzeń odwiedzanie spektakularnych bibliotek i ta zdecydowanie się do takich zalicza. Najbardziej zachwycające są regały książek za przeszkleniem, dla mnie to magiczny widok. Kolejną atrakcją jest także możliwość zobaczenia panoramy Rygi wjeżdżając na najwyższe piętro. Warto podkreślić, że nie jest to stary historyczny budynek, tylko obiekt otwarty w 2014 roku, który pełni rolę nowoczesnego centrum kultury Łotwy. Nie zagłębialiśmy się w zbiory biblioteki czy sale tematyczne, ale naszą uwagę zwrócił pokój przeznaczony do medytacji i spędzania czasu w ciszy oraz sala koncertowa. Wstęp do biblioteki i wjazd na piętro z panoramą jest bezpłatny.
Kościół św. Piotra – najlepszy punkt widokowy
Lubimy zwiedzać kościoły i jesteśmy tymi nielicznymi osobami, które zaglądają zawsze do wielu zwłaszcza zagranicą. Ten kościół jest jednak naprawdę wyjątkowy, bo to najwyższy punkt widokowy w krajach nadbałtyckich. Warto tu więc zajrzeć nie tylko, żeby podziwiać piękne wnętrze, ale przede wszystkim po to, żeby wjechać na górę i zobaczyć panoramę całej Rygi.
Momentami czułam się jakbym patrzyła na panoramę Warszawy, bo Wieżowiec Akademii Nauk Łotwy to nieco mniejszy brat naszego Pałacu Kultury i Nauki, a most Vansu przypominał mi most Świętokrzyski :). Z góry mogliśmy zobaczyć wszystko to, czego nie udało nam się zobaczyć z bliska.
Cruffiny
Kulinarne doświadczenia i odkrycia to zawsze ważna część naszych podróży! Przypadkiem trafiliśmy na perełkę idealną dla łasuchów doceniających jakość i estetykę. Przechodząc lobby hotelowym od razu zwróciliśmy uwagę na tłum ludzi w małej kafejce połączonej z hotelem. Koncept jest bardzo prosty, ale efektowny – Cruffins to miejsce gdzie można napić się kawy i zjeść specjały z ciasta francuskiego uformowane na wzór muffinek z przepysznym nadzieniem w środku. W ciągu trzech dni zwiedzania Rygi na nogach nie trafiliśmy na drugą tak nowoczesną kawiarnię, która skusiłaby nas ofertą. Polskie duże miasta jednak naprawdę rozpieszczają pod tym względem, ale w tym przypadku mieliśmy chociaż pretekst, żeby wracać na cruffiny kilka razy i spróbować prawie wszystkich smaków m.in z kremem pistacjowym, cytrynowym, waniliowym czy karmelowym. Wcześniej cruffiny jadłam tylko w warszawskiej kawiarni Panna i tutaj jakość tych wypieków była tak samo wysoka!
Urocza starówka
Stare Miasto wpisane na listę UNESCO pełne jest miejsc do odhaczenia na liście „to see” np. kamieniczki Trzech Braci, Koci Dom, Plac Litewski itd. Polecam jednak skupić się na spacerowaniu uliczkami ryskiego starego miasta bez mapy czy nawigacji w telefonie, która zaprowadzi nas z jednego istotnego miejsca do drugiego. Spacerując z łatwością trafi się we wszystkie te miejsca, a naprawdę warto nacieszyć się po prostu pięknymi placami, urokliwymi zakątkami i bajkowymi budynkami, których nie brakuje. Dla mnie te spacery po Rydze były naprawdę pełne zachwytów, jeszcze lepiej wszystko prezentowało się o zmroku.
Targowisko Centralne w Rydze
Na koniec warto pamiętać o miejscu, gdzie można kupić produkty typowo łotewskie. Najlepszym miejscem będzie Riga Central Market nad brzegiem Dźwiny. Składa się on z 5 pawilonów, widocznych z daleka, każdy z własną kategorią produktów takich jak warzywa, nabiał, mięso, ryby i gastronomia plus stragany na zewnątrz. Uwielbiam takie miejsca, bo można bliżej poznać zwyczaje kulinarne mieszkańców i samo oglądanie jest już dla mnie bardzo ciekawe. Targ zadziwia ilością kiszonych produktów, specyficznymi ciemnymi produktami piekarskimi ze słodem jęczmiennym czy specyficznymi słodkościami.
Czego koniecznie trzeba spróbować w Rydze?
- Rupjmaize, czyli czarne pieczywo z dodatkiem słodu, a najczęściej także kminku. Mi troszkę przypominało pumpernikiel. Czarne pieczywo to standard na Łotwie, takie pieczywo podawano na śniadania w hotelu, jako czekadełko w restauracji, gdzie dostaliśmy różne wariacje np. z suszonymi owocami. W supermarkecie także zdecydowana większość wypieków jest czarna.
- Maizes zupa, czyli zupa chlebowa w formie deseru. Kiedy zobaczyłam ją w restauracji z sieci Lido to od razu się skusiłam, żeby spróbować tego specjału, chociaż zakładałam, że będzie to osobliwe doświadczenie :). Smakowało jak słodki chlebowy pudding z nutami korzennymi i suszonymi owocami.
- Sklandrauši, pozostając przy deserach czas na kolejny dość osobliwy, mianowicie kruche tarty z nadzieniem z ziemniaków i marchwi. Na wierzchu pojawia się jeszcze śmietanka. Do kupienia w piekarniach.
- Solianka, to z kolei jedna z popularniejszych zup, która oryginalnie pochodzi z Rosji.
- Czarny balsam to narodowy trunek na Łotwie, mocniejszy od wódki (45%) o specyficznym ziołowym smaku, dostępny w wersji smakowej z wiśnią lub porzeczką, oferowany w niemal każdej restauracji. My kupiliśmy go na lotnisku i spróbowaliśmy w domu i jest to naprawdę mocny trunek.
- Co jeszcze zjeść na Łotwie? Śledzie, sery m.in. ser Jani, kiszonki, tutejsze pierogi.